Sarna.
prawy przód
Przyznam się bez bicia, że nie mam pamięci do twarzy. Kiedyś biednej Oli H. przedstawiałem się na trzech imprezach, aż w końcu powiedziała mi kilka ciepłych słów i od tego czasu pamiętam ją do dziś. Ale to była Ola, a nie Redaktor Marcin Sikora ze Stuffa. On mnie kojarzy dzięki mojej konkubinie, z którą chyba kiedyś pracował w zamierzchłych czasach gier na Gameboya. W każdym razie spotkaliśmy się (okazuje się, że ponownie) na prezentacji Forda Mondeo. Podchodzi gość, którzy przypomina mi kogoś… ale nie wiem kogo. Pyta się, czy może jechać ze mną i z Redaktorem Bołtrykiem. OK, niech jedzie. W międzyczasie z rozmowy wyszło, że zna moją konkubinę i parę innych osób, więc po dwóch mailach doszedłem do tego kto zacz. Rzeczywiście, pasuje do zdjęcia, które czasem u mnie komentuje. I wszystko jasne. O nowym Mondeo więcej za jakiś czas, ale z góry uprzedzam, że w Polsce trzeba przestawić zawieszenie w tryb komfortowy. Albo wyremontować odcinek drogi między Łomiankami a Płońskiem.
lewy przód
Wesołe Mondeo podążało w kierunku Iławy. Na liczącym kilkadziesiąt kilometrów końcowym odcinku, wiodącym bocznymi drogami, mieliśmy przetestować adaptacyjne reflektory. Rzeczywiście, doświetlają drogę na zakrętach, opadają, kiedy samochód wspina się na wzniesienie, automatycznie przełączają się między światłami drogowymi a mijania, w zależności od sytuacji. A potem na drogę wybiegła sarna. Sarna o własnych siłach oddaliła się z miejsca zdarzenia. Samochód też odjechał sam, ale do wymiany będą reflektor, maska, być może maskownica chłodnicy i zderzak. Dzikie zwierzęta niestety nie stoją na drodze i nie czekają, aż samochód zahamuje. Zwykle wbiegają pod niego w ostatniej chwili. Zainteresowanych informuję, że o ile droga nie jest oznaczona znakiem A-18b (uwaga, dzikie zwierzęta), to odpowiedzialność za kolizję leży po stronie lokalnego koła łowieckiego. W przypadku zwierząt domowych – po stronie właściciela zwierzęcia.
Siedziałem z tyłu, więc nie wiem, czy i gdzie był znak. Ale sądząc po liczbie samochodów, które nas wyprzedzały, lokalna społeczność nie przejmuje się możliwością spotkania z dziką zwierzyną.
prawy tył
Parę dni temu zagapiłem się w korku na Priusa i powiedziałem mojej konkubinie, że kiedy spłacimy obecny samochód, to chcę mieć hybrydę. Gdybym był hipsterem, to po pierwsze wyglądałbym jak drwal (taki, nie taki), a po drugie chciałbym samochód zasilany wodorem. Toyota zaprezentowała model Mirai.
Na razie samochód będzie można leasingować w Kalifornii za 500 dolarów miesięcznie (w tym cena paliwa). Na jednym baku Miraj pokona ok. 500 km. Zamiast akumulatorów samochód wyposażony zamienia wodór z baku w energię elektryczną, która zasila elektryczny motor. Istotne jest znacznie zmniejszenie zbiornika na wodór. Parę lat temu widziałem wodorowe BMW Serii 7 z bakiem zajmującym ponad pół bagażnika. Zawartość baku wystarczała na pokonanie 200-300 km. Nie licząc problemów z infrastrukturą do tankowania, funkcjonalność samochodu była ograniczona. W Toyocie Mirai udało się ten problem rozwiązać. Istnieje też możliwość wykorzystywania samochodu do zasilania gospodarstwa domowego w sytuacji, kiedy przerwane zostaną dostawy prądu.
lewy tył
Przychodzisz do salonu i chcesz kupić średniej wielkości BMW. Do wyboru masz Serię 3 sedan, 3 Touring (kombi), Serię 4 (dawniej 3 coupe), 4 coupe cabrio (dawniej 3 coupe cabrio), 4 Grand Coup (4-drzwiowe coupe), 3 GT (4-drziowe coupe z podwyżonym zawieszeniem i funkcjonalnością zbliżoną do kombi), X3 (SUV) i X4 (SAC czyli SUV coupe). Jeśli coś pominąłem, to wybaczcie, ale sam się w tym gubię. Do tego dochodzą różne wersje silnikowe i rodzaje napędu. To samo dotyczy wielu innych marek premium, które starają się zapełnić każdą niszę. Jednak okazuje się, że w starając się uszczęśliwić kolejną grupę, koncerny motoryzacyjne odstraszają klientów, którzy w… niedomówieniu mają połączenie stylistyki coupe z pojemnością kombi i funkcjonalnością SUVa. Oni po prostu chcą samochód.
piąte koło u wozu
Podobno ma zacząć padać śnieg. Podobne sceny odgrywałem kiedyś na swojej ulicy z dostawcą gazet. Niestety nie każdy odśnieża swój kawałek osiedlowej uliczki, a pług przejeżdża tylko raz na parę tygodni (i to po naprawdę ciężkich opadach śniegu).
https://www.youtube.com/watch?v=5dnnRCQ8FDo
Dodaj komentarz