Parę dni temu zadzwonił do mnie kolega po fachu z prośbą o pomoc. Był zawalony robotą i nie mógł odebrać testowego samochodu. Akurat miałem chwilę, więc przejechałem się kilkadziesiąt kilometrów hybrydowym Fordem Mondeo.
Z braku innych konkurentów dostępnych na polskim rynku Ford Mondeo Hybrid będzie często porównywany z Toyotą Prius. Wprawdzie Ford Mondeo Hybrid jest od Priusa sporo większy, ale ma mniejszy bagażnik (445 L vs 383 L). Pomijam niefortunny kształt, ale Prius od podstaw był samochodem hybrydowym. Swoją drogą Toyocie udało się zaprojektować hybrydowego Aurisa w dwóch wersjach nadwozia i Yarisa w taki sposób, żeby akumulatory nie wpływały na pojemność bagażnika i kabiny. Tymczasem Ford opóźniał debiut Mondeo i nadal nie potrafił spakować akumulatorów pod kanapę.
Ale po parunastu kilometrach narzekania na nieczytelne zegary i ogólne je ne sais quoi Forda Mondeo Hybrid, zacząłem go powoli doceniać. Kiedy już rozszyfrowałem co oznaczają poszczególne obrazki na wyświetlaczach, nagle okazało się, że nie trzeba bardzo się starać, żeby w porannych korkach zejść w okolice 5 litrów na setkę. Z dwulitrowym silnikiem benzynowym. A cały hybrydowy układ daje z siebie 187 KM i samochód rozpędza się od zera do setki w czasie ciut ponad 9 sekund, o ułamek sekundy szybciej niż 1.5 EcoBoost.
Prius jest o dobrą sekundę wolniejszy, a jego wnętrze wygląda, jakby już raz zostało przetworzone. Przez stado kóz. No dobrze, Ford jest parę lat za Passatem B8 w sferze systemu inforozrywki. Ten jest do wymiany w trybie natychmiastowym, a nawigacja nadal czasem wymaga podawania imienia patrona ulicy, bo po nazwisku go nie znajduje.
Musisz dać Mondeo Hybrid trochę czasu, ale w końcu cię do siebie przekona. W cenie od ok. 127 tysięcy złotych kosztuje mniej więcej tyle samo, co Toyota Prius. Nawet jeśli 2,8 L/100 km można włożyć między bajki, to 5 L/100 km w mieście w tak dużym samochodzie robi wrażenie.
Obejrzyj testy Forda Mondeo, Toyoty Prius Plug-in Hybrid, Toyoty Yaris i Volkswagena Passata.
Dodaj komentarz