DS4 to coś między kompaktowym hatchbackiem a crossoverem. Na rynku jest wiele tego typu samochodów, ale tylko DS sprawia, że za kierownicą czujesz się, jak za sterami statku kosmicznego.

🏎️🏎️🏎️ SJS Driving Academy zaprasza na szkolenia! 🏎️🏎️🏎️🏎️

https://cutt.ly/SJSDASZKOLENIA

Innowacja wymaga poświęceń. To jak ze start-upem. Może ci się wydawać, że masz dobry pomysł, ale musisz go przetestować, podszlifować, zmienić założenia, a czasem odwrócić wszystko do góry nogami. Jeśli wyjdzie, to dobrze. Jeśli nie, to trudno. W oryginalnym DS było wiele rozwiązań, które z czasem stały się popularne, jak samopoziomujące zawieszenie czy reflektory doświetlające zakręty. Co nie znaczy, że każdym samochodzie możesz jeździć na trzech kołach.

W Citroenach testowano niekonwencjonalne przełączniki do świateł, kierunkowskazów, wycieraczek. Były dziwne, ale z perspektywy czasu niewiele wnosiły, nie były skalowalne, a ich ergonomia pozostawiała wiele do życzenia.

Z jednej strony szkoda, że wszystko od C1 do C6 miało takie same przełączniki do kierunkowskazów, z drugiej strony dobrze, bo zza kierownicy nie było wątpliwości, że włączasz kierunkowskaz, a nie zmieniasz kierunek jazdy.

W DS4 projektanci pozwolili sobie na eksperyment, ale znów jest to dziwność dla dziwności, a nie próba rozwiązania jakiegoś problemu. Bo jak nazwać dodatkowy wyświetlacz, który jest gładzikiem, ale aby z niego skorzystać, musisz najpierw zaznaczyć to na głównym ekranie? Co mi po kilku skrótach, skoro i tak po chwili muszę dotykać głównego ekranu?

Nawet genitaliów nie można na tym dobrze narysować, bo projektanci przewidzieli, co klienci sobie na temat wyświetlacza pomyślą i ślad po palcu szybko znika. Szkoda, że nie poświęcili więcej czasu na uczynienie tego dodatkowego tabletu bardziej przydatnym.

Zapraszam na test DS4.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *