MINI John Cooper Works to legenda. Ale jak to z legendami bywa, z biegiem lat okoń zamienia się w szczupaka.
Skonfiguruj ten samochód w Auto Katalogu Samar
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.samar.catalogue
https://itunes.apple.com/pl/app/auto-katalog-samar/id1361950238?mt=8
Na wstępie przyznam się bez bicia, że jako osoba od lat zajmująca się zawodowo dziennikarstwem motoryzacyjnym jestem zepsuty. 200-300 koni mechanicznych nie robi na mnie wrażenia. Cokolwiek poniżej najwyższej wersji wyposażenia to dla mnie bieda. Najtańszy samochód na rynku jestem w stanie skonfigurować na dwa razy cenę wyjściową i będę narzekał, że fotele niewygodne. Bo Dacia Duster naprawdę ma niewygodne fotele!
Wiem, nie jestem normalny. Jakiś czas temu na kolacji u sąsiadów dopadł mnie ich znajomy, żeby pochwalić się 180-konnym Seatem Leonem. Mówił, że takiego dzika to on w życiu nie prowadził. Z grzeczności przyznałem mu rację, ale co to za dzik, co ma 180 KM? Gdyby to był Seat Mii, to bym zrozumiał, ale Leon? Z jednej strony staram się pamiętać, że przeciętny kierowca ma do czynienia ze 140-konnym dieslem i jak się przesiądzie do czegoś odrobinę mocniejszego, to czuje się jak Colin McRae. Z drugiej strony moim zadaniem jest wytykać niedoskonałość, bo inaczej każdy samochód będzie dobry.
Jak to się ma do MINI John Cooper Works? I co to takiego ten John Cooper Works? Najpierw trochę historii.
Mini pisane z dużej litery, a z małymi i-n-i to brytyjski maluch, który zrewolucjonizował miejskie samochody. Zaprojektowane pod koniec lat 50. ubiegłego wieku przez Sir Aleka Issigonisa Mini miało poprzecznie umieszczony z przodu silnik i napęd na przednią oś, dzięki czemu 80 procent powierzchni auta można było przeznaczyć na kabinę pasażerską oraz bagażnik. W ten sposób mierzący zaledwie 3 metry i 5 centymetrów samochód był w stanie zabrać na pokład cztery dorosłe osoby.
Z niewielkimi modyfikacjami, za to w wielu wersjach nadwozia oryginalne Mini produkowano w różnych miejscach na świecie aż do 2000 roku, kiedy to brytyjską markę przejęło BMW. W międzyczasie MINI odnosiło sukcesy w Rajdzie Monte Carlo. Issigonis współpracował m.in. z Johnem Cooperem, kierowcą i projektantem samochodów wyścigowych. Cooper dostrzegł potencjał w Mini i to na jego cześć usportowione wersje nosiły nazwę Mini Cooper. Po przejęciu Mini przez BMW w 2000 roku syn Johna, Michael Cooper założył firmę John Cooper Works, którą później odkupiło BMW.
I tak MINI pisane dużymi literami dorobiło się usportowionej wersji, takiej jak GTI w Volkswagenie. Fajna historia, ciekawy rodowód, ale dziś codzienny samochód nie może być hardkorowy, bo nikt go nie kupi. I podobnie jest z MINI John Cooper Works. Strzela z wydechu, jest zwinny, szybki, ale pozostawia niedosyt.
MINI John Cooper Works wg Ani.
Dodaj komentarz