Czy zauważyliście, że w różnych rejonach Polski kierowcy różnie zachowują się na drodze?

rover_harlekin

Mam sentyment do Podlasia. Lubię wpaść w okolice Siemiatycz, Mielnika. Kiedyś chciałem się tam wyprowadzić. Może i dobrze, że zostałem w wielkim mieście, bo folklor najlepiej ogląda się z pewnej odległości.

Ponieważ okolice na północ od Buga mam już objeżdżone, w ten weekend postanowiłem wybrać się na południe. To właściwie Polesie. Niestety mniej urokliwe. Ale moją uwagę zwrócili przede wszystkim kierowcy.

Pamiętam, że 20 lat temu w całej Polsce jeździło się, jak na filmikach z rosyjskich dash-camów. Ale teraz cywilizacja, ograniczenia prędkości, fotoradary. Nadal łamiemy przepisy, ale mniej. Już nie 100 km/h w terenie zabudowanym, a 70. Zwykle wiemy, co oznacza linia ciągła. Coraz rzadziej obserwuję kierowców wyprzedzających na trzeciego, itp.

Duchy przeszłości ożywają na E90 E30 Warszawa-Terespol. Wystarczy przejechać Wesołą i Zakręt i już zaczynają się pierwsze oznaki, że oto wkraczamy do innego świata. Nagle wszystkim zaczyna się spieszyć i wyprzedzają po jednym samochodzie, byle szybciej dojechać do ok. 20-kilometrowego odcinka A2 będącego jednocześnie obwodnicą Mińska Mazowieckiego. 20 km spokoju i znów walka, mimo że z przodu sznur samochodów i przed Siedlcami nie ma szans tego wyprzedzić.

Dziś jadę szybkim samochodem, więc kiedy z przeciwka po horyzont pusto, sam wyprzedzam po kilka samochodów jednym strzałem. Jestem w połowie manewru, kiedy ktoś inny zabiera się za wyprzedzanie. Ewidentnie widzi moje światła i słyszy mój klakson, ale nie wie, o co mi chodzi. Przecież jest mnóstwo miejsca, żeby on wyprzedził, a jak mi się tak spieszy, to zawsze mogę “na trzeciego”.

Jadę potem przez wsie gdzieś na odcinku Terespol-Włodawa. Droga taka, że sportowo zestrojonym Peugeot RCZ R trzęsie na wszystkie strony. Staram się nie przekraczać dozwolonej prędkości (za bardzo). Tymczasem za mną sznur samochodów, które chcą mnie wyprzedzić. Bo jadę za wolno. I wyprzedzają. Rejestracje zarówno z Białorusi, jak i nasze. Niekoniecznie lokalne. Kilkadziesiąt kilometrów na północ jeżdżą jakoś spokojniej.

W ciągu ostatnich paru miesięcy kilkakrotnie rozmawiałem z pracownikami różnych koncernów motoryzacyjnych odpowiedzialnymi za projekty pojazdów autonomicznych. Niezależnie od koncepcji, jaką przyjmuje dany koncern, wszyscy zauważają problem związany z charakterystyką poszczególnych rynków. Wiadomo, że Niemiec czy Szwajcar będzie przestrzegał przepisów, Włoch będzie jechał, byle dojechać, a Polak… pewnie zajedzie komuś drogę, żeby pokazać, kto tu rządzi. Ale nie wystarczy wgrać oprogramowanie “Niemcy”, “Włochy”, “Polska”, bo okazuje się, że style jazdy są jeszcze bardziej rozdrobnione.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *