oburzony

 

Wczorajszy wieczór spędziłem na wymianie zdań z oburzonym. Twierdził, że złodziejom trzeba rysować samochody. Żeby wiedzieli.

Czyjś sukces w oczy kole:

“a co mam robic jak widze jak jakis pedal przed 30stka podjezdza autem za 200 tysi? kurwa u nas za tyle to idzie ladną chawirę kupić a typek tyle wydał na byle auto i zaraz sprzeda i kupi pewnie coś lepszego. Kogo stać, aby co 2-3 lata nowe auto za furę hajsu kupić?”

Jest też na to rozwiązanie:

“trzeba kaste zlodzieji gnoic, zeby wiedzieli gdzie ich miejsce!”

Rozumiem skąd poirytowanie. Jako naród jesteśmy stale wkurwieni na pracę, na szefa, na fachowca, na prezydenta, na opozycję, na mechanika i na tego pijanego nieroba pod sklepem. Bo on sobie może cały dzień pić, a ja muszę harować. Różnica jest taka, że ani pijaczek, ani ja nie odgrażamy się, że:

“…trzeba na parkingu chujowi kluczami po lakierze przeleciec, zeby wiedzial.”

Dawno temu rodzice kupili mi pierwszy komputer. Po paru dniach udało mi się sformatować dysk C. Albo zainfekować komputer wirusem Michelangelo. Problemów było mnóstwo. Problemów, których nigdy bym nie napotkał, gdyby nie zwiększył się stan mojego posiadania. Ten samochód o wartości domu nie jest za darmo. To nagroda za udany interes, za trud dnia codziennego, za żonglowanie tysiącami spraw, o których szeregowy pracownik nie chce wiedzieć.

Przypomniała mi się piosenka z Kabaretu Olgi Lipińskiej.

“…zabrać bogatym, domiar dowalić i rozdać ludziom…”

4 komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • A może tata kupił? Myślę, że maść na bul dópy powinni robić w większych tubach i refundować w ramach NFZ. I jeszcze mi się przypomniało z 07 Zgłoś Się. Cytat: Kurew jakaś, w futrze była. Dziękuję za uwagę. Czytał Lucjan Szołajski.