Dziś bez click-baitu w postaci półnagiej dziewczyny. MirrorLink w Suzuki nie obsługuje przeglądarki.
Za korzystanie podczas jazdy z telefonu bez zestawu głośnomówiącego lub zestawu słuchawkowego grozi mandat w wysokości 200 zł. Przepis jest tak sformułowany, że właściwie nie wolno nawet trzymać telefonu w ręku, więc odpada pisanie smsów czy surfowanie w sieci. Właściwie słusznie, bo to niebezpieczne. Odrywamy wzrok od drogi na dłuższą chwilę, ale samochód jadący z prędkością 50 km/h pokonuje co sekundę 13,9 metra. Czyli jakieś trzy swoje długości. A droga hamowania przy tej prędkości wynosi kolejne kilkanaście metrów. Czyli jeśli sprawdzasz coś na fejsie, to masz szansę spokojnie kogoś zabić.
Stąd kampanie społeczne pokazujące krwawiącą i martwą młodzież z komórką w jednej i kluczykami do samochodu w drugiej dłoni. Stąd systemy ostrzegające przed kolizją lub wykrywające pieszych i rozpoczynające hamowanie awaryjne. Kampanie celują w zapobieganie przyczynom, systemy w zapobieganie skutkom. I bardzo fajnie, ale nikt jeszcze nie wyeliminował podstawowego problemu, czyli tego, że nie obchodzi mnie potencjalna ludzka tragedia, bo życie w serwisach społecznościowych ucieka mi przez palce, a lajki się same nie zrobią.
BTW, to dobry moment na polubienie mojego fanpejdża na fejsbuniu i konta na instagramie. Klik, to nic nie kosztuje.
Bardzo się ucieszyłem, kiedy parę lat temu usłyszałem o MirrorLink. Przecież to banalnie proste. Wystarczy przenieść uproszczony interfejs z niektórych aplikacji mobilnych na ekran komputera pokładowego. Dodać sterowanie przyciskami z kierownicy lub głosowe i voila! Mamy komórkę w samochodzie.
Nawet nie przeszkadza mi, że MirrorLink w trosce o moje bezpieczeństwo nie wspiera wszystkich aplikacji. Mam przynajmniej Mapy Google, więc mogę nawigować z A do B. Mogę słuchać muzyki z komórki, itd.
Parę miesięcy temu jeździłem Skodą Fabią z MirrorLinkiem, ale byłem wtedy między smartfonami i zastępczy telefon nie obsługiwał nowej technologii. Tym razem w Suzuki Vitara udało mi się podłączyć nowego smartfona do systemu inforozrywki. Wygląda obiecująco…
Jeśli tak ma wyglądać MirrorLink, to wypinam kabel i korzystam tylko z zestawu głośnomówiącego. A bunia i mapy sprawdzę sobie “z ręki”. Niech mnie złapią i wlepią mandat. Przecież i tak mają to w dupie, bo prawdziwe pieniądze zarabia się na przekroczeniach prędkości.
Dodaj komentarz