Ze dwa lata temu sąsiadowi ukradli spod domu jakąś Toyotę. Nie pamiętam, czy to był Auris czy Avensis, bo coraz je trudniej rozróżnić. Trzeba usiąść za kółkiem.
Policja powiedziała, że kradą tego na potęgę, więc nie ma co szukać. Do umorzenia, szybciej ubezpieczalnia zwróci. Rzeczywiście, Warszawa i okolice to wyjątek na złodziejskiej mapie Polski. Tu zamiast folcwagenów kradnie się Japońce.
Złodzieje kradną samochody głównie na części, bo te są drogie, a kto tam będzie serwisował auto u dilera i przepłacał? Lepiej wziąć do lokalnego przedsiębiorcy, który zrobi tanio, a jeszcze powie “Panie, na tych klockach to jeszcze parę tysięcy pan zrobisz, nie ma co wymieniać.” I potem wymieniane są klocki z tarczami, bo już nie ma nawet co przetaczać. Jakiś wyciek? “Drobiazg, pan sobie będziesz uzupełniał i dwa lata pojeździ.” A potem pompa w pizdu…
Nie chcę oczerniać wszystkich mechaników, ale specyficzny typ popularny w Polsce, czyli mechanik, który mówi klientowi, że on z niego nie chce zdzierać i daje mu możliwość zaoszczędzenia pieniędzy tu i teraz. Zapomina dodać, że ta oszczędność potem będzie kosztowała dwa razy więcej, ale potem to wiadomo: “Nie robią już dziś samochodów, tak jak kiedyś.” Obawiam się, że też ich tak nie serwisują.
Ale co to ma wspólnego z bliżej nieokreśloną Toyotą? Otóż nowy Avensis jest nowy, ale trzeba się dobrze przypatrzeć, żeby zauważyć różnice. Oglądałem go na targach w Genewie i w Poznaniu. I szczerze mówiąc, gdyby mnie ktoś wtedy zapytał co się zmieniło, to nie byłbym w stanie powiedzieć. A zmieniło się bardzo wiele.
Przestroga dla samochodowych złodziei: części z tego Avensisa mogą nie pasować do FL 2012.
Dodaj komentarz