Wchodzisz do salonu samochodowego, a tam piękny Opel Mokka X w kolorze niebieski metalik. Wygląda świetnie z zewnątrz, ma sporo miejsca wewnątrz, a lista wyposażenia dodatkowego ciągnie się, jak piątek w pracy.
Napisał dziś do mnie dziennikarz z Polskiego Radia z pytaniem, czy wiem jakie wyposażenie Polacy najczęściej wybierają przy zakupie nowego auta? Nie wiem, więc nie będę robił z siebie idioty na antenie ogólnopolskiego radia, ale na swoim blogu nie znam się, więc chętnie się wypowiem. Zakładam, że przeciętny nabywca kupuje to, co jest w danym momencie na stocku i na co dostanie dobrą cenę.
Na pewno jest niewielka grupa klientów, którzy chcą się pobawić konfiguratorem, ale większość chce tanio, bez zbędnych “pikaczy” i innych bajerów, które się tylko popsują i ich naprawa będzie kosztować krocie. Bo chyba nie muszę nikomu wyjaśniać, że koncerny motoryzacyjne tylko czyhają na frajerów, którym drogo sprzedadzą samochód, a potem jeszcze będą zdzierać za naprawę, bo takie auta teraz robią, że 100 tysięcy nawet nie przejadą.
Tak przynajmniej twierdzi internet. A właściwie ta część internetu, która z jakiegoś powodu czuje potrzebę wyrażać swoje poglądy na każdy temat, podobnie jak ja teraz na temat wyborów wyposażenia, o czym podkreślam ponownie, pojęcia zielonego nie mam.
Kiedyś rozmawiałem z przedstawicielem marki słynącej z bezpiecznych samochodów. Powiedział mi, że gdyby nie pakowali niektórych systemów bezpieczeństwa w standardzie, a innych w pakietach ze skórzaną tapicerką lub lepszym audio, klienci nigdy by tych systemów nie zamówili. Po co wydawać pieniądze na takie bzdety?
Twierdzenie, że nie warto, że się zapsuje, itp. to zresztą normalny mechanizm obronny, który wyrabiamy sobie jeszcze w piaskownicy. Kiedy kolega ma lepszego resoraka, mówimy mu, że zaraz piasek wejdzie w osie i tyle z tego fajnego resoraka będzie miał. Pod testem Range Rovera Evoque Convertible Ani jakiś komentujący zauważył, że w razie wypadku SUVy to pierwsze w kolejności do wywrotki, więc w takim kabriolecie to tylko można sobie przywdę zrobić. Schadenfreunde.
Z tej perspektywy najlepszy samochód to taki, który nie ma nic. Nawet klimatyzacji, bo można się od niej przeziębić. To po cholerę mi ta Mokka?
Opel Mokka X według Ani.
Dokładnie to samo jest w rowerach. Takie napędy z jedną tarczą z przodu to wymysł marketingowców (nieważne, że dostępne w rowerach od momentu wynalezienia przerzutki), a ci, którzy chcą taki mieć w rowerze, zostali omamieni i sami nie wiedzą czego chcą.
No i kiedyś to były ROWERY, nic nie trzeba było smarować, wymieniać, a taki rower za 300 złotych jeździł jak ta lala przez 30 lat (po 100 km rocznie, ale tego już nikt nie pisze).
A ci, którzy kupują droższe (czytaj za więcej niż 2000 zł) rowery, bo lubią mieć lżejszy i lepiej pracujący sprzęt, to nowobogaccy, którzy nie mają co z pieniędzmi robić. I tak jak napisałeś – najgłośniej krzyczą o tym ci, których po prostu na te lepsze rzeczy nie stać.