Jako dziecko często zastanawiałem się nad sensem “składaków”, takich jak Wigry czy Jubilat. Nawet po złożeniu były wielkie i ciężkie. Chyba nigdy nie widziałem kogoś ze złożonym rowerem. Albo ktoś dojeżdżał do pracy rowerem, albo samochodem, albo komunikacją miejską.
Zanim zabrałem się za seryjne testowanie samochodów, sporo jeździłem na rowerze. Jeździłem od wczesnej wiosny do późnej jesieni. W słońcu i w deszczu. Fakt, miałem wtedy 20-parę lat i pracowałem w luźnej atmosferze. Nikomu nie przeszkadzało, że przyjechałem do biura mokry. W kilka minut byłem w stanie doprowadzić się do stanu jakotakiej użyteczności i nie odstawałem od biurowego ogółu. Ale poza Redaktorem Sobalą, który ze względu na poranne wywiady musiał udawać elegancję, mało kto w radiu przejmował się wyglądem.
Przez lata w ostatni piątek każdego miesiąca polskie miasta terroryzuje Masa Bezkrytyczna. Zawsze zastanawiam się, dlaczego zamiast po prostu uprzykrzać innym ludziom życie, rowerzyści nie spróbują czegoś sensownego wywalczyć, jak np. jakiejś ulgi/zachęty dla pracodawców, którzy zorganizują szatnie i prysznice dla pracowników przyjeżdżających do biura na rowerach? Z domu do Mordoru mam ok. 17 kilometrów. W godzinach szczytu pewnie przejechałbym szybciej na rowerze, ale po takim przejeździe potrzebowałbym prysznica. Zdaje się, że takie luksusy zdarzają się w paru firmach w Trójmieście.
Coraz więcej ludzi wybiera więc dojazdy do pracy na motocyklu lub skuterze. Szczególnie od czasu umożliwienia posiadaczom prawa jazdy kategorii B prowadzenie jednośladów o pojemności do 125 cm3 ten środek transportu stał się bardziej przystępny i sensowny. Trzeba tylko uważać na kierowców samochodów, którzy często nie zauważają “pojawiających się znikąd” motocykli.
A może tak połączyć samochód i rower? Czasem rower może rozwiązać problem pokonania ostatniego kilometra czy dwóch, które dzielą nas od biura. Rower musi być lekki, mały i składany, żeby zajmował jak najmniej miejsca w bagażniku. A żeby uniknąć problemu z brakiem pryszniców, dobrze gdyby miał jeszcze elektryczne wspomaganie.
Producenci samochodów coraz częściej inwestują w takie rozwiązania. Na razie są to głównie gadżety z logo samochodu na ramie, ale GM rozważa wprowadzenie elektrycznego roweru, który miałby być kolejnym ogniwem w łańcuchu transportu. Samochodem do pociągu, pociągiem do miasta, rowerem do biura. A przy okazji zostawiasz pieniądze w GM.
Jestem gadżeciarzem i takie śmieszne małe rowery zaczęły mnie ostatnio rajcować. Może sobie taki kupię? Nie do jeżdżenia. Żeby leżał w bagażniku 😉
Dodaj komentarz