Właśnie spędziłem ponad godzinę oglądając materiał Chrisa Harrisa. Wprawdzie z licznika widać, że materiał ma 52 minuty, ale wracałem do niektórych ujęć, porównywałem statystyki z Racelogika, itp. I w duchu gotowałem się, że najlepszy dziennikarz motoryzacyjny na świecie nie ma szans z Abstrachujami.

Chris Harris jest Top Gearem dla zaawansowanych widzów. Zresztą w jednym z wywiadów sam przyznaje, że po odcinkach Top Gear jego odcinki poświęcone tym samym samochodom zwykle odnotowują wzrost oglądalności. Oczywiście wzrost na miarę możliwości materiałów motoryzacyjnych w internecie.

Dobre filmy Harrisa dobijają do pół miliona odsłon. Mówimy o człowieku, który jest globalną marką. Ma fanów na całym świecie. Wcześniej zaangażowany był m.in. w projekt /DRIVE. YouTube wspierał działanie tego kanału przez dwa lata. Testy na wysokim poziomie merytorycznym i technicznym. I co się okazało? Z oferowanej przez YouTube monetyzacji nie da się utrzymać. Dlatego Harris wrócił do kariery solowej. Niższe koszty, łatwiejsze negocjacje ze sponsorami, itp.

W międzyczasie na świecie eksplodowały multi-channel networks (MCN) – organizacje zrzeszające internetowych twórców, ostatnio skupiające się głównie na ściąganiu procentu przychodów w zamian za obietnicę wsparcia, optymalizacji kanału, a docelowo promowania twórcy i współpracy z innymi gwiazdami ze stajni danego MCN-u. Domyślam się, że są twórcy, którzy skupieni na artystycznej stronie swojego projektu nie mają czasu pomyśleć o stronie biznesowej. Wtedy MCN otwiera przed nimi nowy świat monetyzacji, właściwego opisywania filmów, tagów, SEO, itp. Są to informacje powszechnie dostępne. YouTube ma całą serię filmów szkoleniowych dla twórców. Ale rozumiem, że to zajmuje trochę czasu. Ja na przykład od roku obiecuję sobie, że nauczę się ‘dopalać’ swoje materiały za pieniądze. I cały czas nie mam na to czasu.

‘Dopalać’? Tak, mogę zapłacić, żeby mój film pojawiał się wyżej w wynikach wyszukiwania, w sugestiach, itp. Super! Ale widziałem statystyki na kanale kolegi i wygląda na to, że w temat trzeba się zagłębić. Inaczej w ciągu pierwszych 1-2 dni film zyskuje kilkanaście (kilkadziesiąt) tysięcy dodatkowych odsłon, które raczej nie przekładają się na skokowy wzrost liczby subskrybentów, poprawę zaangażowania. Z jednej strony można zakładać, że dobry materiał przekona widzów, żeby dali suba. Z drugiej strony jakoś trzeba się o tym materiale dowiedzieć. Podejrzewam, że Pies Pająk Wardęgi nie wyoglądał się kilkanaście milionów razy w ciągu pierwszych paru dni tylko dlatego, że się spodobał. Wiralowym materiałom też można pomóc.

pies_pajak_SAWardega_statystyki

Duże osiągnięcie LifeTube. Nawiasem mówiąc nie wiem, czy SA Wardęga jest z nimi jeszcze związany, bo informacje na FB i lifetube.pl są sprzeczne.

lifetube

Do czego zmierzam? Do rozprawienia się z fetyszem klikalności. W ciągu pierwszych kilku dni film Chrisa Harrisa porównujący trzy najbardziej egzotyczne supersamochody ‘wyklikał’ się nieco ponad milion razy. Życzę mu, żeby w dłuższym okresie czasu dobił do drugiego, może trzeciego miliona. Ale zwykle to, co wyklika się w pierwszych dniach stanowi największy przyrost. Szczególnie na kanałach, które mają już dojrzałą widownię, a nie dopiero walczą o nowych widzów. Trzy dni zdjęciowe na torze wyścigowym, prowadzący i dwaj goście specjalni, mnóstwo sprzętu, ekipy fabrycznych mechaników przygotowujące samochody do testów, logistyka. To jest test, którego nie udało się przeprowadzić w Top Gear (chociaż próbowano go zorganizować). Budżet Harrisa jest nieporównywalnie mniejszy. Odcinek porównujący Ferrari F40 i F50 kosztował 9,000 funtów i przez dwa lata zanotował 3 miliony odsłon. Wyobraź sobie, ile kosztowało porównanie LaFerrari, 918 i P1. Oczywiście byli sponsorzy, ale 2-3 miliony odsłon, które ten film ma szansę zdobyć w ciągu następnych parunastu miesięcy to nic w porównaniu z milionem na odcinek, który odnotowują Abstrachuje.

Oczywiście przychody AdSense Abstrachujów oceniam na 1,000-2,000 pln na milion odsłon, co biorąc pod uwagę, że produkcja jest coraz bardziej zaawansowana, nadal nie pokrywa ich kosztów. Widzę, że zaczęli ekspetymentować z podpisami w różnych językach. Z innych rynków przychody mogą być 2-3 razy wyższe. No i zwiększa się zasięg. Ale liczba nowych subskrypcji per odcinek nie powala. Proporcjonalnie zdarza mi się mieć kilka razy więcej per tysiąc odsłon…

BMW_Serii7_suby

…i mniej.

girl_in_porsche911_suby

Dziewczyna w Porsche 911 jest dobrym przykładem materiału, który miałby szansę stać się wiralowym, gdyby go podpromować. Ale jego wartość dla mojego kanału jest bliska zeru. Jeśli już, to na pewien czas materiał bardzo zaburzył statystyki wprowadzając sporo młodszych widzów, którzy niekoniecznie interesują się motoryzacją, a raczej szukają materiałów z gatunku ‘heheszki’.

Dlatego staram się nie stosować do poradników polskich guru YouTube’a i Data Warlocków (tak w stopce podpisuje się autor kompletnie generycznego audytu mojego kanału) i skupiam się na własnej analizie danych. Miło mi, że kolejni widzowie odnajdują na moim kanale to, czego szukają: informacje o samochodach. I nie musi być ich milion. Nawet nie może. W kraju, w którym sprzedaje się 300 tysięcy nowych samochodów rocznie, 10 procent tej kwoty na jeden odcinek uważam za wielki sukces. Kibicuję Zacharowi z Autocentrum, który z nudów nie da sobie wejść na ambicję, Łukaszowi z Jazd Próbnych, który powinien być przykładem dla wszystkich młodych ludzi, którzy chcą testować samochody, i oczywiście Waldkowi – Moto doradcy – który ze względu na temat swojego kanału krąży bliżej motoryzacyjnego mułu, ale ociera się też o sławnych bvlogerów w poszukiwaniu sposobów na zwiększenie oglądalności.

Życzę im i sobie, żeby liczba odsłon przestała być jedynym wyznacznikiem jakości na polskim rynku. Wskaźników jest o wiele więcej.

A po tym przydługim wpisie nabijcie trochę odsłon Chrisowi Harrisowi. Choćby dlatego, że takiej polskiej produkcji nigdy nie zobaczycie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *