Gdyby mierzyć skuteczność akcji PZU #stopwariatom liczbą dyndających na lusterkach samochodowych serduszek, należałoby odtrąbić sukces. Szkoda, że trąbią głównie kierowcy odurzeni zapachem zawieszek.
PZU i osoby zaangażowane w akcje nie dyskryminują. Zapachowe serduszka można zobaczyć w minivanach z fotelikami, w służbowych insigniach i zdezelowanych golfach, które mają więcej spoilerów niż zostawiają śladów. To fajnie, że społeczeństwo tak poważnie podchodzi do kwestii bezpieczeństwa drogowego. Wszak wszyscy uczestniczymy w ruchu drogowym – kierowcy, piesi, rowerzyści.
Zdaję sobie sprawę z tego, że moje obserwacje dotyczące zachowań na drodze dalekie są od reprezentatywnych wyników badań, ale jak to się dzieje, że często widzę w swoim wstecznym lusterku huśtające się serduszko u kierowcy siedzącego mi na zderzaku? Bo tak się zwykle składa, że #stopwariatom chce mi pokazać, że on tu jest najważniejszy na drodze. Zwykle jest to wynik ignorancji takiego kierowcy, bo serduszko dostał od hostessy, która była tyleż piękna, co głupia. Wyjątkiem jest Waldemar Florkowski – Moto Doradca, który jest mądry, ale podobnie jak ja, nie grzeszy urodą.
To znowu ja :)Właśnie skończyłem oklejać auto. Jutro ruszam nim na na zwiedzanie Pomorza i okolicznych kurortów, krzewi…
Posted by Moto doradca on Wednesday, 22 July 2015
Dziś rano kolejny przykład. Parę lat temu samorząd zadecydował, że taniej niż budować garby jest postawić znaki D-40 “strefa zamieszkania”. Rozmawiałem nawet na ten temat z kimś z wydziału komunikacji i wtedy sam się zastanawiałem, o jakie znaki chodzi.
O istnieniu i znaczeniu znaku D-40 dowiedziałem się dopiero w 2010 roku, kiedy poszedłem na kurs przygotowawczy przed egzaminem na prawo jazdy kategorii A. To znaczy, że przez kilkanaście lat jeździłem po drogach w stanie błogiej nieświadomości, ignorancji. Zupełnie jak (zapewne) znaczna część kierowców z serduszkiem na lusterku.
Znak “strefa zamieszkania” oznacza, że pieszy może się poruszać swobodnie po całej udostępnionej do użytku publicznego przestrzeni i ma pierwszeństwo przed pojazdami. Po tej strefie dzieci w wieku do lat 7 mogą korzystać z drogi bez opieki dorosłych. Dlatego w strefie obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 km/h.
A teraz wytłumaczcie to junior brand manager w aviatorach, której czarna insignia wylewała się ze wszystkich trzech lusterek w moim samochodzie. Pani z niezadowoleniem kręciła w lusterku głową, zapewne sztachając się serduszkiem, które dostała od PZU (mam nadzieję, że nie jest pracownikiem tej szacownej instytucji). Na jej nieszczęście po drodze były dwa zakręty, więc pani nie odważyła się wyprzedzić.
I kto jej ma wyjaśnić, jaki popełnia błąd? Na osiedlowym forum jest właścicielka jakiejś strzały z przerostem mocy nad przyczepnością, która twierdzi, że potrafi zahamować i ominąć dziecko, a w ogóle, to rodzice powinni trzymać dzieci na smyczy.
I kto powstrzyma takich wariatów? Może lepiej serduszka nafaszerować czymś trującym i od razu eliminować?
A mnie ostatnio jeden zuch tłumaczy, że on w swoim Ałdieressiedem z 200km/h do zera wyhamuje na 200m od chwili zauważenia przeszkody… On jest tego pewien, gdyż jest doskonałym kierofcom i skupia się na prowadzeniu ałta. Tak się skupia, że dopytuje w internetach jakie lepsze hamulce może zastosować, ale nie ceramiczne, bo ceramiczne są za drogie.
Podobno z fajansu też są dobre 😉
Tak jak nocniki zresztą… 😉