wdupie

Z narzekań kolegów z branży okołomotorsportowej wnioskowałem, że zainteresowanie sportami motorowymi w Polsce ogranicza się do oglądania wypadków Roberta Kubicy. I znów okazuje się, że byłem w dupie…

Właściwie to miałem dziś pisać o sztucznie generowanych dźwiękach wydechów, ale najpierw kilka słów wyjaśnienia. Otóż odważyłem się zakwestionować walory rozrywkowe Świętego Graala Sportów Motorowych, czyli 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Naprawdę uważam, że to widowisko dziś lepiej ogląda się przed laptopem niż na żywo, ale OK, ja nie lubię hałasu, ludzi i sportu. Co nie znaczy, że nie doceniam wysiłku włożonego w wyścig przez kierowców i ich zespoły. Po prostu wolałbym o tym posłuchać (zresztą Redaktor Jakóbczyk kiedyś bardzo fajnie opowiadał o Le Mans u mnie w audycji, kiedy istniało jeszcze Radio PiN).

Powoli zbliżamy się do wydechów. W kilku miejscach wylano pomyje na moją głowę, a nawet zachęcano “Jakby powiedział Peja “Wiecie co z nim zrobić””. Slums attack?

peja

W dużym skrócie:
– trzeba było nie jechać;
– trzeba było mi oddać miejsce;
– jak mu się nie podoba, to po co pisze;
– nie zna się na sporcie (to akurat prawda);
– gówno wie, skoro mu się nie podoba dźwięk silników.

Jeśli pominąłem jakiś wniosek, to przypomnijcie mi w komentarzach.

Właśnie ten dźwięk silników dał mi pomysł na dzisiejszy wpis. Wszystko zaczęło się w sobotnie popołudnie, kiedy jakiś debil z dziurą w mózgu większą niż w tłumiku pruł na pełnej kurwie drogą osiedlową. Prawdopodobnie tej wyrośniętej amebie wydawało się, że dzięki przelotowemu wydechowi zyska moc. Magiczną moc uniknięcia kolizji z innymi pojazdami. Wątpię, bo dźwięk zwykle rozchodzi się za jadącym motocyklem w kierunku odwrotnym niż porusza się jednoślad. Każdy, kto siedział w samochodzie w korku i nagle usłyszał ryk motocyklowego wydechu, zwykle widzi motocykl już z przodu, a nie jeszcze w lusterku.

romet

Magiczną moc ma się wtedy, kiedy umie się kontrolować motocykl i unika się sytuacji niebezpiecznych. Tymczasem zakłócający spokój motocykl, to kolejny kamyczek do ogródka ludzi straszących dzieci motocyklistami. Sam kiedyś zajechałem na stację benzynową i zanim zdjąłem kask, jakiś ojciec postraszył swoje dziecko, że jak czegoś nie zrobi, to zabierze go ten tu motocyklista. Dzieciak gdyby mógł, to zdałby na miejscu maturę i na studia.

Czy teraz jesteśmy wystarczająco niepoważni @Patrycja Sołtysik? Poprosimy Twoją słitfocie na mocie 😉

Posted by Garaż Otwarty on Sunday, 16 June 2013

Wracając do wydechów, to producenci samochodów coraz częściej uciekają się do rozwiązań generujących lub wzmacniających dźwięki silnika i wydechu. Mogą to być rozwiązania typu skrzynka z wibrującą membraną, albo dźwięk generowany z głośników. Posłuchajcie, jak brzmi Fiesta ST, Octavia RS i BMW i8.

Z punktu widzenia “miłośnika motoryzacji” powinienem symposery dźwięku uważać za dzieło szatana i nie wsiadać do niczego poniżej AMG, które jeszcze opiera się diabelskiej modzie. Albo Ferrari, które w najmniej oczekiwanym momencie potrafi parsknąć z rury. Ale nawet AMG oferuje A45 z opcjonalnym sportowym wydechem dla tych, którzy chcą po naciśnięciu przycisku posłuchać głośniejszego dźwięku. PO NACIŚNIĘCIU GUZIKA.

Sportowe samochody z plakatów, do których modliliśmy się po dobranocce, były trudne do ujarzmienia. Były niewygodne, głośne, zdradliwe, ciężkie do prowadzenia i cały czas spiskowały, jak zabić swojego właściciela. To bardzo ograniczało sprzedaż.

lambo

Nieważne, czy kupujesz Audi RS czy Peugeot 208 GTi. Chcesz móc się tym samochodem cieszyć na co dzień. I o ile nie jesteś pryszczatym nastolatkiem, to chcesz móc spokojnie przejechać z A do B bez przekrzykiwania własnych myśli. A głośny wydech włączasz sobie  od święta. Niech to będzie Twoje Le Mans.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *