Grupa docelowa Mercedesa powoli wymiera, co nie przeszkadza koncernowi ze Stuttgartu produkować aut, w których można usnąć za kierownicą (nie licząc zielonego AMG GT R, którym Matt Zuchowski upalał po torze Algarve). Dla całej reszty klientów Mercedes proponuje technologię, dzięki której niebawem naprawdę będzie można zdrzemnąć się za kółkiem.
Zwykle na prezentację nowego samochodu koncern motoryzacyjny wysyła dziennikarzy w jakieś spektakularne miejce (lub przynajmniej w miejsce, gdzie mało pada). Poł dnia w dwóch samolotach i już jesteśmy na drugim końcu Europy, gdzie przez całe dwie godziny można męczyć niedotarty silnik po górskich serpentynach. Pół biedy, jeśli samochód jest chociaż umiarkowanie sportowy, ale zwykle jest to auto, które na takie drogi zupełnie się nie nadaje.
Nie daj boże przylot na miejsce był po południu. Wtedy konferencja i zakrapiana kolacja są w pierwszej kolejności i rano dwa wory (bo zwykle jeździ się parami) rzygają gdzieś nad przepaścią patrzącą na Księstwo Monako. Byłem, widziałem, też rzygałem.
Tym razem prezentacja była wyjątkowo udana. Do Hamburga leci się dwie godziny samolotem, lubię Hamburg, a poza tym Mercedes-Benz Klasy E prowadzi się prawie sam. Jeździłem już nową Klasą E po Warszawie, ale w Niemczech system Drive Pilot działa lepiej. Oczywiście nie jest to jeszcze auto pilot i jeszcze parę lat musi upłynąć, zanim Mercedes zgodzi się taki system sprzedawać.
Przykład z autostrady. Na pasie rozbiegowym pojawia się samochód, który chce włączyć się do ruchu. W normalnych okolicznościach zjechałbym na lewy pas, żeby mu to umożliwić. Ale Drive Pilot jeszcze tego nie rozumie. W związku z tym skończyło się awaryjnym hamowaniem i zdziwieniem biednego Niemca, który jest nauczony kultury na drodze. Od razu wyjaśniam, że to ja doprowadziłem do niebezpiecznej sytuacji i gdyby doszło do wypadku, pewnie ja byłbym odpowiedzialny. Albo facet, który się wepchnął przed jadący samochód. Albo…
No właśnie. Takich niejasnych sytuacji jest mnóstwo i na razie koncerny motoryzacyjne nie chcą zniechęcać klientów wmawiając im, że rozwiązanie które oferują jest idealne. Nie jest, a wypadek Tesli parę miesięcy temu najlepiej tego dowodzi.
Przegadałem całą kolację z jednym z ekspertów Mercedesa ds. jazdy autonomicznej. Wyjaśnił, że koncerny nie chcą wprowadzać niektórych rozwiązań, zanim nie zostaną wystarczająco przetestowane, oraz zanim klienci nie nauczą się korzystać z prostszych systemów. Dziś kierowca Mercedesa może liczyć na daleko idące wspomaganie, ale Drive Pilot nie zdejmuje z kierowcy odpowiedzialności za prowadzenie samochodu. Po prostu ułatwia poruszanie się w gęstym ruchu. Do tego aplikacja mobilna, z której pomocą kierowca zaparkuje samochód w ciasnym miejscu. Oczywiście stojąc na zewnątrz, żeby nie poobijać drzwi wysiadając.
Prezentowany w Hamburgu Mercedes-Benz Klasy E kombi ma bagażnik o pojemności 640 litrów. To jeden z lepszych wyników na rynku (tylko Skoda Superb kombi ma większy bagażnik). Oprócz rozsądnych wersji E200 czy E 200 d, jednocześnie pojawiła się wersja AMG E 43 4MATIC z silnikiem V6 o mocy 401 KM. I zupełnie mnie to nie rusza. Bo Mercedes powinien być komfortowy i dystyngowany. I powinien prowadzić się sam.
Dodaj komentarz