BMW C Evolution – duży elektryczny skuter o krótkim zasięgu

BMW C Evolution to futurystycznie wyglądający skuter z futurystycznym napędem. Ale podobnie jak inne futurystyczne technologie, cierpi on na syndrom zderzenia z rzeczywistością tu i teraz.

W języku angielskim funkcjonuje określenie “early adopters”. Nie znalazłem dobrego, bezpośredniego tłumaczenia na język polski. Najbliżej są “entuzjaści”, ale entuzjasta nie do końca oddaje stan umysłu człowieka, któremu chce się np. spędzić noc przed sklepem Apple, aby być jednym z pierwszych, którzy kupią sobie nowego iPhone’a, który jak zwykle czegoś nie potrafi, bo ta jedna funkcja zarezerwowana jest na kolejną generację produktu, kiedy to wszyscy będą już chcieli czegoś innego.

Wątpię, żeby klienci BMW byli tak oddani marce, ale skuter BMW C Evolution jest moim zdaniem produktem dla ludzi, którzy są gotowi poświęcić swój czas, pieniądze i wygodę, żeby jak najwcześniej zapoznać się z nową technologią.

Od lat pokazywane są elektryczne samochody, ciężarówki, motocykle i skutery, ale każdy z zaprezentowanych pojazdów jest w jakiś sposób ułomny. Np. BMW C Evolution jest za wielkie i ma za krótki zasięg. Może mieć nieco dłuższy zasięg, ale wtedy nie można już na nim jeździć z prawem jazdy kategorii B. A na dodatek kosztuje tyle, że rozsądniej byłoby kupić dowolny inny skuter lub motocykl o podobnych gabarytach, ale z napędem spalinowym i zostałoby jeszcze na bardzo dobrą odzież ochronną, od zakupu której powinno się właściwie zaczynać przygodę z jednośladem.

Spędziłem z BMW C Evolution kilka przyjemnych dni, zrobiłem nim kilkaset kilometrów, spotkałem paru ludzi, którzy chcieli dowiedzieć się o tym skuterze coś więcej, ale na końcu gdybym miał podsumować BMW C Evolution jednym zdaniem, powiedziałbym: drogi gadżet dla early adopters.