Honda Civic od zawsze kojarzyła mi się z doskonałymi, wysokokręcącymi się silnikami, świetną skrzynią biegów, solidnym wnętrzem i nietuzinkowym designem. Czasem kontrowersyjnym. Ale w ostatnich latach Honda zgubiła drogę. Czy nowy Civic z turbo w standardzie to kolejny krok w stronę przepaści?

W rodzinie mieliśmy Civika żelazko. Potem na V. generacji uczyłem się jeździć. Żadnym innym samochodem tak dobrze nie wychodziła mi jotka, ani parkowanie równoległe na ręcznym. Zanim miałem jeszcze prawo jazdy podkradłem auto mamie i pojechałem dobre 200-300 metrów od domu, zaparkowałem przy pustej promenadzie i podziwiałem widoki. Potem oczywiście zarysowałem zderzak przy parkowaniu pod domem, ale chyba nie zostało to zauważone. Albo zostało, że podobnie jak inne moje wybryki, poszło w niepamięć. Uff!

Potem w trakcie studiów kolega miał Hondę-Rovera (który na szczęście był bardziej Hondą niż Roverem) i pojechaliśmy nim do Niemiec odbierać jakiś sprzęt zakupiony na eBayu. Z kolei koleżanka kupiła wtedy żabę (nazwa pasuje do samochodu, nie do koleżanki).

Znajomi bardzo chwalili sobie Civika siódmej generacji, która w wersji 5-drzwiowej bardziej przypominała minivana niż hatchbacka. Ale podobno nadal genialnie się prowadziła. Zresztą Type R na bazie siódemej generacji kompaktowej Hondy spotkała się z ciepłym przyjęciem.

Ósma generacja, czyli UFO, to mój ulubiony Civic. Kosmiczny design przykrywał niepraktyczne rozwiązania, jak konieczność przekręcenia w stacyjce kluczyka, zanim można było nacisnąć przycisk Engine Start. Albo zintegrowany z tylną szybą spoiler, który skutecznie ograniczał widoczność wstecz. Ale Honda Civic UFO sprawiała wrażenie szybkiej (bo nie była specjalnie), miała obszerne wnętrze i nie przechodziło się obok niej obojętnie.

Na tym tle dziewiąta generacja była kompletną pomyłką. To samochód z okresu, kiedy Honda postanowiła, że skupi się na ekologii. Duży, zielony przycisk Econ, eko-lampki na zegarach, eko-niańka, która kazała wrzucać 6. bieg powyżej 55 km/h. Do tego za wysoko zamocowany fotel kierowcy. Kiedy ja narzekam na miejsce nad głowa, to znaczy, że jest źle.

Ale na bazie tej generacji Honda stworzyła kolejnego Type Ra. Tym razem było to auto z turbodoładowanym silnikiem (żeby spełniać wymogi dotyczące emisji spalin). I powiem szczerze, że tak dobrym hothatchem nie jeździłem od czasów Renault Megane RS 250. To był znak, że Honda się nawraca. Że jest jeszcze nadzieja. Że nie będzie już bezsensownych CR-Z-ów i bezpłciowych Insightów.

A Honda Civic dziesiątej generacji? Honda Civic 2017 ma wprawdzie silnik VTEC pod maską, ale teraz jest to VTEC turbo. Dostępne są dwa takie silniki: 1.0 o mocy 129 KM oraz 1.5 182 KM. Testowa Honda Civic ma półtoralitrowy, turbodoładowany silnik, 182 KM, olbrzymi bagażnik i na pierwszy rzut oka jest chyba najdroższym kompaktem na rynku. Przekonajmy się.

Honda Civic według Ani.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *