Nissan Micra wygląda świetnie, nieźle jeździ i pilnie potrzebuje nowego silnika.
Nissan zajawiał nam kształt przyszłej Micry koncepcyjnymi modelami Innovation i Sway. Właściwie to Nissan nie chciał się przyznać, czy futurystycznie wyglądające auto na targach to będzie nowa Micra czy Note. Może przedstwiciele japońskiego koncernu sami jeszcze nie byli tego pewnie. W każdym razie nowa Micra jest na tyle duża, że Note stał się zbędny. Przynajmniej w Europie.
Po stronie plusów Micrę wyróżnia odważny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) design. Do tego ciekawa deska rozdzielcza, sporo miejsca na drobiazgi, które każdy właściciel samochodu lubi mieć pod ręką. Po stronie minusów niewiele miejsca nad głową z tyłu, więc tylko dzieci, albo niscy znajomi będą się tam czuli komfortowo. Ponadto z Note’a Nissan nie przeniósł do Micry podwójnej podłogi, więc po złożeniu oparć w drugim rzędzie nie ma płaskiej przestrzeni ładunkowej. Będzie co dodać w ramach kuracji odmładzającej.
Na drodze Nissan Micra nieźle się prowadzi. Nad bezpieczeństwem kierowcy i pasażerów czuwają liczne systemy bezpieczeństwa oraz wspomagające kierowcę. Nowością i czymś wyjątkowym w tym segmencie jest dedykowany system audio od Bose z głośnikami w zagłówku kierowcy. Dzięki nim Micra zamienia się w salę koncertową. Minus parę tysięcy ludzi, którzy chrząkają, pociągają nosem i wiercą się na trzeszczących krzesłach.
Ale moje główne zastrzeżenie do Nissana Micry to gama silnikowa. Litrowy I3, 0.9 I3 i nieśmiertelny 1.5 dCi. Jeden nie jedzie, drugi wibruje, a trzeci hałasuje. Czy w całym koncernie Nissan Renault nie ma już żadnych innych silników, które nadają się do napędzania perspektywicznego (za parę lat 25 procent europejskiej sprzedaży będą stanowiły auta z segmentu B) modelu?
Dodaj komentarz