W segmencie, który po angielsku nazywa się compact executive, a po polsku brakuje dobrego odpowiednika, od lat dominują Niemcy z Audi, BMW i Mercedesem. Próbują ich podgryzać Japończycy, ale przez lata brakowało tu Brytyjczyków. Wprawdzie na początku wieku wypuścili oni na rynek Mondeo przebrane za Jaguara i nazwali model ów X-Type, ale nie chcesz chyba, żeby sąsiad podśmiewał się z Twojego drogiego Forda. Teraz jest Jaguar XE.
Jaguar wziął sobie do serca porażkę sprzedażową. X-Type zniknął z rynku pod koniec ubiegłej dekady, a Brytyjczycy zaczęli flirtować z nowoczesnym designem. Pierwszym, udanym strzałem był XF – konkurent Audi A6, BMW Serii 5 i Mercedesa Klasy E. Potem był XJ – flagowa limuzyna, której w obecnej formie szczerze nie cierpię, bo straciła dyskretną elegancję na rzecz blichtru. Ale podobno z tym identyfikuje się teraz grupa docelowa. No i jeszcze sportowy F-Type – udana, nowoczesna interpretacja kultowego E-Type’a.
O XE odpowiedzialny za design Jaguara Ian Callum powiedział, że celem było stworzenie ekscytującego i dynamicznego projektu, który ma jasno odzwierciedlać pozycjonowanie XE, jako samochodu dla kierowcy. Co z tego wynikło?
Obejrzyj też testy BMW Serii 3 i Mercedesa Klasy C:
Dodaj komentarz