W świecie zdominowanym przez niemieckie marki luksusowe Jaguar jest jak powiew świeżego powietrza. Dekadę temu Jaguar XF był pierwszym modelem zrywającym ze stylem rodem z gabinetów. XF wprowadził (z paroletnim opóźnieniem) Jaguara w 21. wiek.
Wyjazd na prezentację pierwszej generacji Jaguara XF to był mój pierwszy wyjazd na zagraniczną prezentację. Nie znałem wtedy jeszcze nikogo w branży, a starzy wyjadacze z “papieru” patrzyli na radiowca z mieszaniną politowania i pogardy. Po co sponsor przyciągnął tu tego gówniarza? Tak, dobiegałem wtedy 30-ki i byłem jednym z najmłodszych, jeśli nie najmłodszym człowiekiem w mainstreamowej branży motodziennikarzy. Dziś dzieci na studiach dostają tytuł “redaktora naczelnego” sporego serwisu i nikogo to specjalnie nie dziwi. Przynajmniej nie chcą pieniędzy i nie będą się mądrzyć, że coś tam jest niezgodne ze sztuką dziennikarską. Wiesz co to SEO? To klep ten tekst.
W każdym razie wtedy podziwiałem nowy samochód, przysłuchiwałem się prezentacji, nie wchodziłem w drogę bardzo zajętym kolegom, którzy zwisali po kolei z bagażnika Land Rovera Discovery i robili zdjęcia z bardzo rozmazanym tłem, żeby wyglądało, że Jaguar XF jedzie bardzo szybko.
Ponieważ nikogo nie znałem, jeździłem dwa dni z Marcinem, który był wtedy odpowiedzialny za PR Jaguara w Polsce. Miło się gawędziło. Mam nadzieję, że nie musiał później brać leków na serce. Bo jazda po górzystych drogach w okolicach Monaco ponad 400-konnym, tylnonapędowym XFem z jakimś młodzikiem za kierownicą mogła nadszarpnąć jego nerwy. Ale wróciłem do Polski zachwycony. Jaguar XF FTW!
Zresztą wtedy XF był nie tylko skokiem jakościowym w porównaniu ze swoim poprzednikiem. Nie tylko miał “class leading cup holders” (poważnie, zapamiętałem to z prezentacji, bo Jaguar bardzo liczył na rynek amerykański). Pod względem designu Jaguar XF wciągał nosem BMW E60 i Mercedesa W211.
Przewijamy 10 lat do przodu i Jaguar znów stanął w miejscu. To znaczy pod spodem jest ponoć mnóstwo nowoczesnych systemów i lekkiego aluminium, a całość jest o oszczędniejsza i bardziej wydajna, ale zza kierownicy tego nie czuć. Szczególnie, kiedy z tyłu głowy masz cenę: 424 tysiące złotych.
Jaguar jako marka pasuje mi światopoglądowo. Kupuję prestiż, ale jednocześnie jestem obok maintreamu. Problem w tym, że o ile w wydaniu z pachnącym skórą i drewnem Jaguarowi przebaczyłbym brak bijącej po oczach nowoczesności, o tyle w nowym wydaniu chciałbym czegoś więcej.
A co o Jaguarze XF sądzi Ania?
Dodaj komentarz