KIA Niro to taka Toyota C-HR, ale pozbawiona wad tej drugiej. W dodatku wygląda, jak ciekawszy Golf. Polacy powinni ją pokochać. O ile KIA powie im o jej istnieniu.
Jeździłem Niro parę miesięcy temu. Stąd śnieg na zdjęciu z okolic Zakopanego. Przejechałem KIĄ Niro pół Polski i moją uwagę zwróciły wszechobecne reklamy Toyoty C-HR. Jasne, C-HR to ciekawy samochód, ale Toyota robi na około niego tyle szumu, jakby kompaktowy crossover potrafił latać. A latać nie potrafi. Za to ma niewygodne klamki z tyłu i na kanapie jest ciemno.
Zadzwoniłem do Moniki z Kii i dowiedziałem się, że sprzedaż Niro idzie dobrze, ale KIA skupia się na promowaniu innych modeli. Być może Optimy, po tym jak red. Bąk porównał przyjemność jazdy tym samochodem do sprzątania po psie. Nawiasem mówiąc Monika wysłała mi później link do innego artykułu Łukasza, w którym ten rozpływał się nad Kią Optimą GT. Nie dziwę się. Optima GT nic wspólnego z psią kupą nie ma.
Chyba już wystarczy rozprawiania nad Optimą i psią kupą. W końcu chciałbym w dającej się przewidzieć przyszłości przetestować Kię Stinger.
Wróćmy więc do Kii Niro, która ma praktyczne wnętrze, jest oszczędna, nadaje się na dłuższe trasy (chociaż niekoniecznie do zasuwania 140 km/h po autostradzie), ma dużo miejsca z tyłu, niezłą widoczność. Jedyny prawdziwy mankament to bardzo lekki układ kierowniczy. Tak lekki, że warto zainwestować w pakiet systemów bezpieczeństwa, w skład którego wchodzi system wspomagający utrzymanie na pasie ruchu. I prześwit jest – jak na crossovera – niewielki. Nie zdziw się, jeśli na nieutwardzonej drodze zawadzisz podwoziem o wystający kamień. KIA Niro nie aspiruje do miana samochodu terenowego. Zresztą nie ma nawet napędu na wszystkie koła.
Swoją drogą, jestem ciekawy czy podobnie jak Hyundai w modelu IONIQ, KIA zaoferuje też wersję PHEV i EV. KIA Soul EV już był, ale nowego Soula w Polsce nie zobaczymy. Zamiast tego będziemy mieli model Stonic, który następcą Soula nie jest.
KIA Niro wg Ani.
Dwa razy podchodziłem do jazdy testowej Niro, bo traktuję ją jako ciekawą alternatywę dla Golfa, ale żaden z dealerów, którym wypełniłem formularze kontaktowe, nie skontaktował się ze mną, żeby umówić jazdę. Ot… rynkowy standard. 🙁