Toyota Prius Plug-in to ewenement! To pierwszy pojazd tego typu, który dostarcza to, co obiecuje producent.
Odcinek powstał we współpracy z porównywarką ubezpieczeń mfind.pl
Chcesz sprawdzić, ile będzie kosztowało OC/ AC na samochód, którym jeździsz? Wejdź na https://www.mfind.pl/50plus/?code=marekdrives
Jeśli znajdziesz korzystną dla siebie ofertę, kup i odbierz 50 zł za zakup.
Moje pierwsze doświadczenia z Toyotą Prius sięgają jeszcze drugiej generacji tego modelu. To ten Prius, który wypromowały gwiazdy Hollywood. Z perspektywy czasu uważam, żeby jest to dziś najciekawszy ze wszystkich Priusów, nawet jeśli znalazłoby się parę eurpejskich modeli, w których nietrudno uzyskać podobne wyniki zużycia paliwa. Ale Amerykanie musieli być zachwyceni autem, które pali 1/3 tego, co przeciętny samochód za Wielką Wodą.
W trzeciej generacji pojawiła się też Toyota Prius Plug-in. Do przełomowej było jej daleko, ale sama koncepcja była ciekawa. Zresztą od 2012 roku na rynku pojawiło się mnóstwo modeli wykorzystujących podobne rozwiązanie. Niestety, mimo zapewnień producentów, że badania pokazują, że zasięg 20-30 km dziennie w zupełności wystarcza 80 procentom europejskich klientów, to pozostałe 20 procent głosowało portfelami i hybrydy typu plug-in nie zdobyły wielkiej popularności. Może poza nielicznymi rynkami, gdzie na tego typu pojazdy są znacznie niższe podatki niż na auta z tradycyjnym napędem.
Ale Toyota Prius Plug-in czwartej generacji to coś zupełnie nowego. Nie dlatego, że ma jakieś niesłychanie pojemne akumulatory, ale dlatego, że po raz pierwszy jeździłem hybrydą typu plug-in, która dostarczała to, co producent obiecywał. 50 km na prąd w ponad 30-stopniowych upałach? Volvo XC90 T8 czy BMW 330e obiecują mniej, a po odpięciu auta od gniazdka komputer nawet nie udaje, że masz taki zasięg. Tymczasem Toyota Prius Plug-in ma. I to jest przełom.
Toyota Prius Plug-in według Ani.
Dodaj komentarz