Właściwie nie z Wolfsburga, tylko z Palmeli. Volkswagen T-Roc produkowany jest w Portugalii, co daje dobry pretekst, żeby się tam wybrać.
Odcinek powstał we współpracy z firmą Hella. Odwiedź zarowkihella.pl i wycieraczkihella.pl
T-Roc prawdopodobnie wypełni (i to z nawiązką) lukę po Scirocco, którego produkcja kończy się w tym roku. Volkswagen T-Roc to według przedstawicieli koncernu zupełnie niezależny pojazd. Nie jest to ani auto oparte na Golfie, ani mniejszy Tiguan. Ale jednocześnie Opel Mokka X czy Fiat 500X są wymienianymi konkurentami. Czyli mowa o B-crossoverze.
Volkswagen T-Roc powstaje na modułowej platformie MQB, dzięki czemu można do niego zapakować mnóstwo systemów zarezerwowanych wcześniej dla aut z wyższych segmentów. Np. wirtualne zegary Active Info Display. O ile w Europie Zachodniej T-Roc sprzedawany jest w wersji podstawowej oraz w dwóch równolegle pozycjonowanych wersjach skierowanych do innych klientów (Volkswagen nazywa to Y), o tyle w Polsce crossover oferowany jest w trzech wersjach wyposażenia T-Roc, Advance i Premium (zamiast Trendline, Comfortline i Highline).
W Polsce trzeba dopłacić np. za dach w innym kolorze niż kolor nadwozia. Ale za to Volkswagen T-Roc z polskiego salonu w standardzie ma system wspomagający utrzymanie na pasie ruchu, system wykrywający pieszych oraz system awaryjnego hamowania w ruchu miejskim.
Volkswagen T-Roc nie jest pojazdem rewolucyjnym na tle konkurencji, ale jako produkt koncernu z Wolfsburga jest wyjątkowy. Pamiętam, że w teści Kii Niro podśmiewałem się z konserwatywnego designu Volkswagena. T-Roc może i jest kolejnym nudnym crossoverem (który będzie sprzedawał się jak ciepłe bułeczki), ale na pewno nie jest kolejnym nudnym Volkswagenem. To może być konkurent nawet dla większej Toyoty C-HR.
Volkswagen T-Roc wg Ani.
Dodaj komentarz