Codzienna jazda samochodem potrafi być nużąca. Nieważne, czy siedzisz za kółkiem Aurisa czy Mustanga, stoisz w korku i przysypiasz żując batona i popijając go jakimś energy drinkiem (paskudztwo!). I nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaką ciężką pracę mają ci wszyscy kierowcy wyścigowi, których oglądasz w weekend w telewizji.
Przyznaję się bez bicia, że rzadko kiedy mam okazję jeździć po torze. Sam nie mam czasu/budżetu, bo głównie kręcę testy, przeważnie drogowych aut. Z kolei organizowane przez producentów samochodów imprezy na torach zwykle nie przewidują wiele możliwości do kręcenia (z niewielkimi wyjątkami). Dziennikarzy jest sporo, większość chce jeździć, pewnie ze 20 procent nie umie, ale tylko ok. 10 procent przyzna się, że woli jednak nie. Okazji do wypadków jest mnóstwo.
Jeśli chodzi o pojeżdżawki do urzygu, to króluje w nich Porsche. Po godzinie zasuwania kilkoma 911-kami po kieleckim torze miałem dość. Ten materiał czeka jeszcze na zmontowanie. Mam urlop, więc może dam radę w ciągu 1-2 tygodni. Z kolei na imprezie z BMW M2 udało mi się ubłagać Kasię, żeby ubłagała organizatorów, żeby wpuścili mnie samego na Hungaroring na przynajmniej parę okrążeń z kamerą.
Jasne, wcześniej pół dnia zasuwaliśmy na przygotowanych dla nas próbach, ale to nie to samo, co pokonanie całego okrążenia bez nadającego tempo kierowcy z przodu i poganiających, lepszych kierowców z tyłu. Własne tempo, wyczucie rytmu, itd. Wtedy dopiero można zacząć zastanawiać się, jakie jest BMW M2.
Dopiero po paru dniach poczułem, co to znaczy jazda po torze. Mięśnie w okolicach ramion i klatki piersiowej (pewnie jakoś się nazywają, ale nie znam się na tym) bolały mnie, jakby mnie ktoś kijem okładał. Podczas jazdy na torze trzeba nieźle się nasiłować. Coś, czego nie czujesz jadąc po drodze, bo w większości samochodów układ kierowniczy jest dziś jak z waty. Wyjątkiem jest Porsche, które jako jedyna marka naprawdę ogarnęła elektryczne wspomaganie kierownicy.
Żałuję, że nie mam więcej czasu i pieniędzy, żeby częściej jeździć po torze. Zabawa jest świetna, szczególnie kiedy nie ma ciśnienia innych zawodników i mogę ścigać się sam ze sobą. BMW ma nawet specjalną aplikację, która śledzi twoje poczynania na torze. A poza zabawą jest ruch, nawet jeśli wydawałoby się, że po prostu siedzę za kierownicą. A ja nie lubię ruszać się bez powodu. Dla mnie idealny zestaw ćwiczeń!
Gdyby ktoś zastanawiał się nad walorami praktycznymi BMW M2, to ma 390-litrowy bagażnik – jeden z większych w klasie małych sportowych aut premium, bo oczywiście większe bagażniki mają CLA i CLA Shooting Brake. Z tyłu od biedy usiądą dwie dorosłe osoby, ale raczej na krótkie dojazdy. Zarezerwowałbym to miejsce na dodatkowy bagaż, szczególnie kiedy w bagażniku podróżują np. dodatkowe opony do jazdy po torze.
Poza tym BMW oferuje liczne akcesoria M Performance. Twoje M2 można dodatkowo wyposażyć w przednie i boczne spoilery z włókien węglowych, które zwiększają stabilność podczas szybkiej jazdy, regulowane zawieszenie gwintowane, którego ustawienia można zmieniać na drogę i na tor, lżejsze obudowy lusterek z włókna węglowego, tylny dyfuzor z włókna węglowego, oraz spoiler z tego samego materiału. Dźwięk można poprawić stosując sportowy wydech M Performance z końcówkami… zgadliście z włókna węglowego. Dodatkowo czarny, połyskliwy grill i boczne listwy na nadkolach i oczywiście paski w kolorach M Motorsport, żeby na kilometr widać było, że to nie pierwszy lepszy lamus, ale poważny kierowca wyścigowy. A skoro kierowca wyścigowy, to przydałoby się też sportowe klocki hamulcowe, szczególnie, że nie ma opcji ceramicznych tarcz.
Wewnątrz możesz swoje BMW M2 upiększyć pokrytą alcantarą sportową kierownicą z opcjonalną, karbonową nakładką. Nakładki z włókien węglowych dostępne są też na dźwignię zmiany biegów i dźwignię hamulca ręcznego. Na pedały można założyć aluminiowe nakładki. W takim samochodzie na pewno będziesz wyróżniać się z tłumu.
Dodaj komentarz