Mazda stawia sobie za punkt honoru wprowadzanie do kolejnych wersji swoich modeli drobnych usprawnień. Mazda2 nie jest wyjątkiem.

Po co dawać zupełnie nowy silnik, skoro ten można jeszcze bardziej usprawnić? Po co iść drogą wielu producentów, którzy montują w swoich autach turbodoładowane silniki? Albo hybrydowe czy elektryczne?

Akurat w przypadku elektryków Mazda ostatnio się ugięła i wprowadza na rynek model MX-30. Ale to temat na inny odcinek. Dziś Mazda2 i jej 90-konny silnik 1.5 Skyactiv-G z mikrohybrydą. Silnik w założeniu ma być jeszcze bardziej wydajny niż przed liftem. I jest. W trasie i w mieście oszczędny. W dodatku jest sześć biegów, więc na autostradzie nie powinno być problemów z piłowaniem silnika na wysokich obrotach.

W topowej wersji wyposażenia są nawet matrycowe reflektory LED, co w tym segmencie jest rzadkością. Poprawiono fotele, poprawiono wyciszene, poprawiono zawieszenie – wszystko w imię komfortu. I nawet jeśli Mazda2 po lifcie wygląda niemal identycznie jak model sprzed liftu, to nie można powiedzieć, że jest taka sama.

Jest w zasadzie lepsza… Tylko silnik. Upór Mazdy, żeby być ostatnim samurajem i oprzeć się modzie na turbodoładowane silniki skończył się tym, że Mazda2 ma silnik, który ledwo dyszy niezależnie od obrotów. Sześciostopniowa skrzynia biegów jest tak zestopniowana, że na autostradzie komputer domaga się niższego przełożenia niż 6-ka. I tak zamiast samuraja wyszedł Don Kichot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *