Ponad 1000 km za kierownicą samochodu o napędzie elektrycznym. KIA e-Niro udowadnia, że warto jeździć elektrykiem.

Skonfiguruj ten samochód w Auto Katalogu Samar
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.samar.catalogue
https://itunes.apple.com/pl/app/auto-katalog-samar/id1361950238?mt=8
https://autokatalog.samar.pl

Za kierownicą elektrycznej Kii e-Niro przejechałem ponad 1000 km. Trasa Warszawa-Zakopane-Warszawa + trochę po Warszawie i jeszcze pokręciłem się po okolicach Zakopanego. W drodze powrotnej z Zakopanego odebrałem testową Toyotę Camry (hybrydową), a następnego dnia pojechałem oddać e-Niro do Nadarzyna, gdzie dla wygody zostawiłem swoją Mazdę MX-5.

Ani w bardzo wygodnej Camry, ani w dającej radość z jazdy MX-5 nie czułem się już dobrze. Straszne opory przy ruszaniu, energia uciekająca w gwizdek, bo nie ma sterowania rekuperacją przy hamowaniu, hałas, wibracje…

Możesz sobie wmawiać, że dźwięk V8, moment V12 i z czymkolwiek kojarzy się V10 (chyba tylko z marnowaniem paliwa). Przejedź się elektrykiem, a auta o napędzie spalinowym już nigdy nie będą takie same.

Pierwszy raz samochodem o napędzie elektrycznym jeździłem z 10 lat temu. To było Mitsubishi i-MiEV i jego odpowiedniki z PSA (Peugeot iOn oraz Citroen C-Zero). Próbowałem nawet namówić Citroena na przejazd z Warszawy do Krakowa, ale (być może słusznie) Citroen nie chciał się na tę eskapadę zgodzić. Umówmy się, że i-MiEV/iOn/C-Zero miał realny zasięg ok. 100 km w dobry dzień. Do tego samochód kosztował ze 160 tysięcy złotych i oferował komfort porównywalny z Daewoo Tico. Z tą różnicą, Tico można było dojechać do Zakopanego na jednym baku, a i-MiEV miałby problem z dotoczeniem się do Radomia.

Na tym tle Nissan LEAF (pierwszy naprawdę masowy samochód o napędzie elektrycznym) to był skok na wyższy poziom. Przede wszystkim auto było wygodne, praktyczne, nawet jeśli przy jeździe poza miastem zasięg spadał bardzo szybko. Ale ostatnio LEAFem dało się zrobić po mieście 200 km bez spinki.

Od LEAFa o wiele ciekawsze moim zdaniem było BMW i3. Zasięg nadal miejski (i BMW nie próbowało udowadniać, że jest inaczej), ale na wszelki wypadek można było zamówić samochód ze spalinowym generatorem, który pozwalał dotoczyć się do stacji ładowania (lub benzynowej, jeśli ktoś tak jak ja postanowi pojechac jednak i3 w trasę).

Potem był gdzieś jeszcze Volkswagen e-Golf, który nie wniósł niczego nowego, poza tym, że był Golfem. Gdzieś w międzyczasie parę godzin pojeździłem Teslą. Doceniam, ale to drogi samochód, więc lepiej, żeby miał osiągi.

I nagle Hyundai i KIA ogłosiły, że wprowadzają modele elektryczne o zasięgu ok. 450 km. Jeździłem już kiedyś KIA Soul EV (oficjalnie nie było jej w polskiej dystrybucji) i był to pierwszy samochód o napędzie elektrycznym, którym udało mi się osiągnąć wynik podawany przez producenta (było to 212 km). To jak będzie z tym 450? Zobaczcie co potrafi KIA e-Niro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *