Zwykle cieszę się na test Mazdy. Nie dlatego, że spodziewam się wybitnego auta, ale dlatego, że oczekuję przyzwoitego standardu i dobrych wrażeń z jazdy. Nowa Mazda6 sprawiła mi niespodziankę.
Skonfiguruj ten samochód w Auto Katalogu Samar
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.samar.catalogue
https://itunes.apple.com/pl/app/auto-katalog-samar/id1361950238?mt=8
Już przy okazji testu Mazdy CX-5 można było mieć wątpliwości, co to tej “nowości”. Ale przesunięcie słupków A oznacza zwykle tak daleko idące zmiany konstrukcyjne, że trzeba mówić o nowej generacji, nawet jeśli ta nie wynikała z kalendarza. “Kalendarzowo” też trochę za wcześnie na trzecią generację, ale niech im będzie. Wygląda podobnie, dorzucili trochę systemów bezpieczeństwa i Android Auto. Grunt, żeby dobrze się prowadziła.
Sęk w tym, że implementacja wymaganych coraz częściej systemów bezpieczeństwa zdaje się być na siłę. Tak jakby w Hiroszimie bronili się przed tym rękami i nogami. Gdyby wierzyć komentującym w internecie ludziom, którzy obecnie rozglądają się za późnymi egzemplarzami pierwszej generacji, brak systemów wspomagających kierowcę to tylko zaleta, bo nie rozwadniają przyjemności z jazdy, którą Mazda nazywa jednością konia z jeźdźcem lub z japońska jinba ittai.
Mazda jest znana właśnie za jinba ittai. Nieważne, czy jeździsz MX-5, CX-5 czy 5 (tak, mazdowym odpowiednikiem Forda C-Maksa), wszystkie prowadzą się tak, że masz ochotę jechać nimi na drugi koniec świata, w miarę możliwości okrężną drogą. Tymczasem nowa Mazda6 prowadzi się tak, że jedyne na co miałem ochotę, to wjechać nią centralnie w drzewo, byle z dużą prędkością, żeby nie próbowano mnie reanimować.
Z tej perspektywy systemy bezpieczeństwa i wspomagające kierowcę są rzeczywiście potrzebne. Z durgiej strony, gdyby zostały właściwie zaimplementowane, być może Mazda6 nadal oferowałaby jinba ittai, a ja piałbym z zachwytu na jej temat.
Dodaj komentarz